Czym zajmuje się podróżnik Tomasz Michniewicz?

Brak komentarzy brak ocen

Reportażysta, fotograf, dziennikarz i podróżnik Tomasz Michniewicz zaskakuje swoimi publikacjami nawet wymagających czytelników. Jego opowieści podbijają świat. Jest twórcą m.in. takich wyjątkowych reportaży jak „Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata”, „Swoją drogą”, „Gorączka. W świecie poszukiwaczy skarbów”, „Samsara. Na drogach, których nie ma” i „Świat równoległy”. W 2016 roku dołączył do Radia ZET, gdzie prowadził cykl „W drogę”. Jego wyprawy bywają uznawane za głupotę, ponieważ niejednokrotnie wkracza na zakazany i niedostępny dla białego człowieka teren. 

Jakie ryzyko wiąże się z pracą Tomasza Michniewicza? 

Gdy podejmuje się określonej wyprawy, nie patrzy za siebie. Jeśli powiedziało się A, powinno się powiedzieć B. Michniewicz doprowadził do rozbicia gangu zajmującego się przemytem kości słoniowej z pogranicza Kongo i Zambii. Podstępnie podszedł tamtejszych kłusowników, proponując im chęć zakupu towaru, którym handlowali (z reportażu „Gorączka. W świecie poszukiwaczy skarbów”).

Zajął się sprawą Johannesburga, miasta w Afryce, w którym panuje największa przestępczość na świecie – rocznie 1300 zabójstw! Napaści z bronią w ręku, kradzieże lub gwałty są na porządku dziennym i co gorsza, nikogo już nie dziwią (z reportażu „Świat równoległy”).

Tomek, jako jedyny przedstawiciel z Polski wszedł do jednego z najgorszych więzień w Stanach Zjednoczonych, w Kalifornii – San Quentin – kompletnie bez obstawy oraz zaplecza. Monitorował z bliska życie więźniów skazanych za najgorsze przestępstwa na tle seksualnym, bądź więźniów, którzy są dowódcami olbrzymich gangów narkotykowych. Dociekliwie przyglądał się, jak wygląda resocjalizacja umiejscowionych tam osób (z reportażu „Świat równoległy”).

Dlaczego reportaże podróżnika są tak interesujące? 

Niektóre z wędrówek Tomka Michniewicza budzą dużo kontrowersji. W końcu dziennikarz udawał się do miejsc nieprzyjaznych białemu człowiekowi, chciał wniknąć w kulturę absolutnie różną od swojej, jak również poznać naturę miejsca, nie krytykując ani nie pochwalając zachowań lokalnej społeczności.

Zdarzały się sytuacje, że reporter bił się z myślami – zareagować? Sprzeciwić się? Dać upust emocjom i narazić się na wściekłość tubylców? Tego typu zdarzenie mogliśmy zobaczyć w rezerwacie Imire, w Zimbabwe, gdzie reporter spotkał się z sadystycznym zachowaniem kłusowników, okaleczających nosorożce z (rzekomo) kosztownych kłów, by handlować nimi w przyszłości dla zysku. Zwierzęta są wielokrotnie mordowane, przestępcy nie cofną się nawet przed zlikwidowaniem opiekunów, jeśli ci staną w obronie zwierząt.

Innym razem chodziło o „służbę” słoni, które w nieludzki sposób tresuje się za pomocą prądu oraz ognia, by mogły przewozić turystów na swoich grzbietach. Słonie są bite i poniewierane, by ich właściciele mogli zarabiać na zwiedzających. O tym nie mówi się swobodnie, gdyż my kojarzymy wyłącznie śliczny niecodzienny obrazek z przejażdżką na słoniu wśród zieleni.

Tomek Michniewicz uzmysławia, że na nieszczęście przyczyniamy się do bólu zwierząt, korzystając z miejscowych „atrakcji”. Interes rozkwita, bo chcemy oglądać tresowane zwierzęta w klatkach i pokazy jadowitych węży, które są uprzednio szprycowane dragami, aby przedstawienie było interesujące.

Przesłanie płynące z podróży i reportaży Tomasza Michniewicza 

Opowieści Tomka Michniewicza powodują zatrzymanie się i zadumę nad losami pokrzywdzonych ludzi i zwierząt. Jego publikacje pozwalają zaznajomić się z bezdusznymi ludźmi, którzy szukają okazji do wzbogacenia. Nie zastanawiają się, czy ktoś cierpi. Ich to nie obchodzi, oni chcą tylko mieć więcej pieniędzy. Michniewicz odsłania kulisy tego pozbawionego człowieczeństwa biznesu. On zwraca naszą uwagę na to, co się dzieje na drugim końcu świata.

Oceń
Dodaj komentarz
Lista komentarzy
Wszystkich:0

Brak komentarzy

Inne artykuły z tej kategorii