Ostatnie wpisy
Podróżne pudełka lego i lego duplo
Przed ostatnią długą podróżą samochodem przygotowałam dla dzieci podróżne pudełka z ich ulubionymi klockami. Pudełka są niewielkie, mają przesuwne wieszka z płytkami do budowania oraz mieści się w nich spora ilość klocków. Klocki pozostają w pudełku lub na płytce, a nie latają po całym samochodzie podczas jazdy (przynajmniej większa ich część :)).
Do stworzenia zabawki dla Jasia użyłam małego drewnianego pudełka z przesuwnym wieczkiem (kupiłam w nim kiedyś drewniane domino).
Na początku dzieci pomalowały pudełka.
Do wieczka przykleiłam płytkę lego, odpowiednio ją przycinając.
Gotowe.
Do wykonania pudełka z klockami lego duplo dla Marysi użyłam drewnianego chustecznika.
Miłej podróży!
Ponczo z kapturem z ręcznika. Jak zrobić
Udało mi się kupić bardzo niedrogo ponczo kąpielowe z kapturem dla Marysi… a ponieważ dla Jasia mi się nie udało, postnowiłam zrobić podobny sama. Przygotowałam więc duży ręcznik kąpielowy i mały ręcznik do rąk.
Mały ręcznik złożyłam na pół i wycięłam kształt kaptura. Jako wzoru użyłam gotowego kaptura z ręcznika Marysi. Zszyłam brzegi tworząc kaptur.
Następnie złożyłam duży ręcznik na pół i wycięłam na środku otwór wielkości kaptura.
Kaptur przypięłam szpilkami do otworu prawymi stronami do siebie i zszyłam.
Gotowe!
Poncza świetnie się sprawdzają na basenie i na plaży.
Skrzypce z kartonu
Jak już kiedyś pisałam, Jaś gra na skrzypcach… Marysia też chce… a ponieważ jest jescze malutka, często jej te skrzypce wypadają z rąk… lub po prostu nimi rzuca… żeby nie narażać siebie na niepotrzebne (niemałe) koszty związane z naprawą lub wymianą prawdziwych skrzypiec, oraz żeby Marysia mogła “grać” razem z bratem postanowiłam zrobić jej własny instrument. Nowe skrzypce Marysi bardzo odpowiadają i jest bardzo dumna, że ma swoje własne
Na początku wydrukowałam zdjęcie skrzypiec (do ściągnięcia stąd) i odrysowałam na bardzo grubym kartonie 3 razy oraz dodatkowe dwa sam kształt pudła skrzypiec bez gryfu.
Wycięłam wszystkie kształty bardzo ostrym nożykiem do tapet.
Skleiłam ze sobą (na samym dole warstwy bez gryfu). Na ostatniej warstwie nakleiłam obrazek skrzypiec klejem do decoupageu i pokryłam jeszcze warstwą kleju z lakierem tworząc połysk i nadając skrzypcom wodoodporności…
Z drewnianej wykałaczki oraz kawałka listewki stworzyłam mostek i próg.
Wiertarką wywierciłam dziury na struny (zrobiłam je z kolorowych gumek recepturek).
Jeszcze tylko kawałek okrągłej listewki na smyczek i gotowe!
Łatwa spódniczka dla dziewczynki w 20 minut
Do wykonania super łatwej spódniczki potrzebujemy szerokiej gumy o rozmiarze odpowiadającym obwodowi pasa dziewczynki oraz kawałka materiału o długości 2 do 3 razy większej od obwodu pasa i szerokości odpowiadającej długości gotowej spódniczki. Ja użyłam materiału o rozmiarach 150cm x 28cm i gumki ok 47cm.
Zaczęłam od złączenia i zszycia gumki. Użyłam ściegu zygzak w dwóch miejscach.
Następnie złożyłam materiał na pół prawą stroną do siebie i zszyłam brzeg.
Obszyłam górną i dolną krawędź zygzakiem.
Przypięłam obszyty materiał szpilkami do gumki i zszyłam (również zygzakiem).
Tadam! Gotowe
3 spódniczki w godzinę.
Zakładki do książki na dzień taty
Nasz tatuś bardzo lubi czytać, w związku z tym dostał w prezencie na dzień taty zakładki do książek ze zdjęciami dzieci. Najpierw poprosiłam dzieci, żeby udawały, że wiszą na linie, a ja robiłam zdjęcia…
Później wspólnie przygotowaliśmy ozdobne sznureczki… My użyliśmy kolorowych włóczek, ale mulina lub inne sznurki też będą ok.
Przygotowałam kartoniki o szerokości ok 4 cm, na które zawijaliśmy włóczkę (ok 20 razy).
Następnie przewlekliśmy sznurek i zawiązaliśmy podwójny supełek.
Później przecięliśmy sznurki po przeciwnej stronie niż supełek.
i dodaliśmy jeszcze jeden kawałek sznureczka związany troszkę poniżej poprzedniego supełka. Wyrównaliśmy końce frędzelków nożyczkami i ozdobne sznureczki gotowe.
Zdjęcia dzieci wydrukowałam, przykleiłam do kolorowych kartoników i zalamionwałam. Grubą igłą zrobiłam dziurki w rękach dzieci, przewlekłam końce sznurków i zawiązałam supełki.
Gotowe! Tacie prezent bardzo się podobał…. dzieciom też
Domek do zabawy z kuchennego stołu. Jak zrobić
W ramach prezentu na dzień dziecka uszyłam dzieciom domek… taki domek – namiot do zabawy. Domek jest zakładany na stół (łatwo można go założyć i ściągnąć po zabawie). Nie zajmuje więc dodatkowego miejsca…
Najpierw zmierzyłam wszystkie wymiary stołu i wycięłam odpowiednie elementy z materiału. Szary prostokąt wielkośći blatu stołu na dach oraz cztery ściany domku z czerwonego materiału (należy pamiętać dodaniu 1 cm z każdej strony na zszycie).
Aby zrobić drzwi wycięłam dwa prostokąty z szarego materiału. Zszyłam je ze sobą zostawiając otwór na wywrócenie na lewą stronę. Następnie wycięłam otwór na okno (ok. 20x20cm) obszyłam brzegi lamówką i od wewnątrz przyszyłam kawałek firanki.
Na przedniej ścianie domu (z wyciętym otworem na drzwi) naszyłam zielony materiał wycięty tak, by stanowił trawnik przed domkiem.
Nad drzwiami przyszyłam biały kawałek materiału w kształcie prostokąta, na którym czarnym flamastrem do tkanin napisałam cyfry (numer domu).
Z żółtego materiału wycięłam i obszyłam dwa prostokąty tak, by stanowiły skrzynkę na listy. Mniejszy prostokąt przyszyłam tylko wzdłuż górnej krawędzi tak, żeby dało się otwierać skrzynkę. Większy prostokąt przyszyłam wzdłuż krawędzi bocznych i dolnych tak, żeby stanowiły kieszonkę na listy. Pisakiem do tkanin napisałam wyraz poczta.
Pierwsza ściana gotowa.
Na kolejnej ścianie zrobiłam dwa okna (25x25cm) oraz krzaczek z malinami przypinanymi na rzepy.
Maliny wycięłam z materiału z nadrukiem malin, który kupiłam w ikei, obszyłam zygzakiem i wypełniłam watoliną (wkładem z poduszki). Doszyłam rzepy z tyłu malin i na krzaczku. Okna obszyłam lamówką i dodałam firanki.
Na trzeciej ścianie naszyłam tylko trawę i sznurek na pranie… dodałam do tego drewniane klamerki i gotowe.
Ostatnia ściana zajęła mi najwięcej czasu…
Naszyłam na niej trawę, drzewo i grządkę… dodatkowo uszyłam jabłka, marchewki i pietruszki z filcu.
Na drzewie naszyłam zatrzaski do przypinania jabłek.
Jabłka wyciełąm z czerwonego filcu i wypełniłam watoliną. Dodatkowo doszyłam ogonki i listki wycięte z filcu.
Na brązowym materiale stanowiącym grządkę przeszyłam kilka przegródek tworząc kieszonki do sadzenia warzyw.
Marchewki i pietruszki uszyłam wycinając trójkąty z filcu, zszywając ich jeden brzeg, następnie wypełniając watoliną i zaszywając wraz z wyciętymi z zielonego filcu liśćmi.
Na końcu zszyłam wszystkie części ze sobą.
I zaprosiłam dzieci do zabawy…
Marysia lubi w domku czytać książki…
A Jaś bawić się w sprzedawcę owoców i warzyw… chce Pani kupić jabłuszko?
Miłej zabawy!
Pierwsze książeczki do samodzielnego czytania. Doman
Sfotografowałam dzieci w ich codziennych czynnościach. Następnie wydrukowałam te zdjęcia oraz dwuwyrazowe zdania opisujące te czynności. Wszystkie wyrazy użyte w książeczce dzieci poznały metodą nauki czytania Glenna Domana.
Każde zdanie jest na osobnej kartce, poprzedzającej obrazek, tak by dziecko najpierw przeczytało samo zdanie, a dopiero później zobaczyło zdjęcie.
Jaś czyta książeczkę sam. Jak się pomyli, to na następnej stronie jest podpowiedź (zdjęcie), wtedy cofa kartkę i czyta ponownie poprawnie. Marysi natomiast czytam ja (pokazując palcem każdy wyraz. Od jakiegoś czasu robie tak czytając Jasiowi książki – ale tylko te, które mają duże litery i mało zdań na stronie – to naprawdę dużo mu daje). Marysia uwielbia czytać tę książeczkę. Jaś też ją lubi, choć podejrzewam, że wolałby czytać przygody jakiegoś dzielnego strażaka – za to wiele satysfakcji sprawia mu przeczytanie książki samodzielnie.
Książeczki mają rozmiar 21x21cm. Wszystkie kartki zalaminowałam i zbindowałam. Zainwestowałam ostatnio w bindownicę, bo planuję często używać (znalazłam używaną na tablicy za 30zł). Wcześniej łączyłam książki metalowymi kółkami do albumów (można kupić na allegro za ok 1zł).
Doman po naszemu. Układamy pierwsze zdania.
Uczymy się czytać globalnie metodą Domana, to nasze drugie podejście (kilka słów na ten temat pisałam tu). Kilka zestawów rzeczowników i czasowniki już za nami. Uczymy się w troszkę innej kolejności niż zaleca twórca metody. Postanowiłam wcześniej wprowadzić czasowniki, żeby trochę “ożywić” nasze lekcje. I jest super. Poprzednim razem nie doszliśmy do czasowników. Teraz się udało, nowością było pokazywanie przeze mnie wszystkich czynności, które były napisane na kartach. Marysia uwielbiała to, zresztą Jaś też. Wcześniej pisałam, że u Jasia widzę efekty uczenia metodą, ale nie widzę ich u Marysi. Nastąpiła zmiana. Otóż pewnego dnia Marysia (15miesięcy) przyniosła mi kartę z napisem “myje” i zaprowadziła do łazienki oznajmiając, że chce się kąpać. To mnie mocno zaskoczyło i postanowiłam rozłożyć czasowniki na podłodze i poprosić Marysię o podanie mi konkretnych wyrazów (wcześniej jej nigdy nie sprawdzałam) i rzeczywiście robiła to prawie bezbłędnie. Ale do rzeczy.
Wyciągnęłam karty z czasownikami i osobami, jakie już poznaliśmy. Ułożyłam na podłodze kilka dwuwyrazowych zdań (niekoniecznie mądrych, im śmieszniej tym lepiej), głośno je czytając i poprosiłam Jasia, żeby układał ze mną… Jaś ułożył w ten sposób całą podłogę. Niektóre wyrazy czytał sam bezbłędnie, niektóre musiałam przeczytać ja. Po ułożeniu wszystkich zdań bawiliśmy się w deptanie wyrazów. Najpierw Jaś deptał wyrazy a ja je głośno czytałam. Później ja mówiłam jakiś wyraz, a Jaś odszukiwał go i na nim stawał.